Podczas rosyjskich manewrów wojskowych „Zapad 2017” powołano do życia trzy fikcyjne państwa: Wejsznorię, Besbarię i Lubenię, a w trakcie gry wojennej „Hegemon – Baltic Campaign” towarzyszącej Baltic Security Conference 2017, zasymulowano rosyjski atak na państwa bałtyckie i Polskę. Manewry te można by sprowadzić do przejawów gamifikacji rzeczywistości. Oczywiście trudno zanegować ich potencjalny wpływ na realny układ sił w regionie, niemniej jednak hiper-realizm takich inicjatyw rzuca nieco światła na słabość świata, w którym żyjemy. Rosnąca świadomość rzeczywistości mieszanej coraz silniej wpływa na opinię publiczną i przekłada się na wybór liderów światowych mocarstw.

Po 1945 podejmowano niezliczone próby przewidywania przyszłości, prognozowania ewolucji technologii, kształtowania się relacji międzynarodowych, zmian na mapie ludzkich wartości. Przyszłość nie jawi się już niczym dawna kategoria moralna i filozoficzna, stała się przedmiotem nauk społecznych i technicznych. Futurologię zaprzęgnięto do planowania i globalnego modelowania rzeczywistości po obu stronach Żelaznej Kurtyny. Co może jednak zaskakiwać, wziąwszy pod uwagę dzisiejszy galopujący postęp technologiczny, rozważane podczas zimnej wojny wielkie projekty kontrolowania przyszłości pozostają wciąż poza naszym zasięgiem. Funkcjonujemy w coraz krótszej perspektywie czasowej. O przyszłości dyskutuje się mniej niż w latach 70. XX wieku, jak można mniemać sięgając do raportu „Limity wzrostu” Klubu Rzymskiego (1972) czy takich inicjatyw, jak „Trzecia Konferencja Badań nad Przyszłością Świata” w Bukareszcie (także 1972), nie wspominając już o dokonaniach litewskiej czy estońskiej futurologii1.

Bliskie horyzonty wyznaczają sposób, w jaki rządy większości państw i zarządy korporacyjne organizują swoją – i naszą! – przyszłość. Długoterminowe inwestycje w zasoby ludzkie nie przekładają się na natychmiastowe zyski, są więc zmniejszane. Instytucje międzynarodowe, organizacje humanitarne i pozarządowe (NGO) muszą postępować zgodnie z tą samą logiką i pisać swoje programy w perspektywach rocznych lub co najwyżej kilkuletnich. Wygląda na to, że nikt – poczynając od biurokratów, poprzez członków zarządów, aż do wyborców i beneficjentów pomocy międzynarodowej – nie może dziś uchronić się przed przekleństwem krótkoterminowości. Fakt, myślenie o przyszłości może być zniechęcające. Przykładem status Europy Środkowej i Wschodniej, która od trzydziestu lat stara się zniwelować swój dystans do „centrum”, a końca tego procesu wciąż nie widać. Asymetria doświadczeń Wschodu i Zachodu, a także adopcja kapitalizmu w formule „kultu cargo” w naszej części Europy oznacza, że podróż z Brukseli do Wilna czy Warszawy jest wciąż podróżą w czasie. Co więcej, dotychczasowa wizja przyszłości w Europie Środkowej i Wschodniej straciła swoją siłę przyciągania, zużyła się, i w obecnej chwili nie ma jej czym zastąpić, a „puste miejsce” nawiedzają rozmaite widma demokratur i autorytaryzmów.

Polska i Litwa – kraje półperyferyjne, choć leżące w geograficznym środku Europy – zmagają się z ciążącym zarówno na ich rozwoju, jak i wzajemnych relacjach modelem państwa jednonarodowego. Niektórzy przywołują mit Rzeczpospolitej Obojga Narodów, żywiący się ideą jej wielokulturowości – modelem koegzystencji, po której zostało bardzo wiele, lecz spuścizna ta zamknięta jest w granicach pamięci poszczególnych narodów. Sny jednych wciąż nawiedza marszałek Piłsudski, inni śnią o wojnie polsko-litewskiej. Dla niektórych Litwinów Polska jest wciąż obszarem gdzieś pomiędzy obwodem kaliningradzkim, Niemcami a Skandynawią, który muszą przebyć, żeby znaleźć się na Zachodzie; dla wielu – krajem tanich produktów spożywczych. Słyszy się często, że Litwini pracują na Zachodzie, po paliwo jeżdżą na Białoruś, palą rosyjskie papierosy, piją łotewski alkohol, a żywność przywożą z Polski. Droga do Polski, czy też droga przez Polskę, wielu Litwinom bywa do bólu znana. Polska natomiast spogląda za północno-wschodnią granicę głównie z perspektywy nostalgii i retro-turystyki. Nasze podejście znamionuje niezdecydowanie zarówno w kontekście polityki energetycznej, jak i związków kulturalnych. Czy da się zapomnieć na chwilę o impasie tak uwarunkowanych relacji polsko-litewskich? Czy można na ten fragment Europy spojrzeć inaczej niż z perspektywy narodu, jego historii i sporów terytorialnych? Wreszcie, czy kraje, takie jak Litwa i Polska mogą osiągnąć coś więcej, zacieśniając współpracę, porównując swe transformacyjne oczekiwania i przezwyciężając swe nacjonalizmy?

Interesuje nas możliwość wyjścia poza narracje, których istotą jest ogrywanie nostalgii i antagonizmów. W tym numerze proponujemy spojrzenie w przyszłość. Futurologia pozwala uświadomić sobie, że stan rzeczy jaki znamy dziś, kiedyś bezpowrotnie zniknie. Przeprowadźmy więc radykalny eksperyment myślowy i wyobraźmy sobie, że nie istnieją już znane nam państwowości, takie jak Polska czy Litwa. Podobnie jak w wielu innych państwach, także w szczególnie historycznie przewrażliwionej Polsce już sama tego rodzaju propozycja może zostać odebrana jak karygodne złamanie fundamentalnego tabu, prowokowanie powtórki z historii, bowiem napędzana historiozoficzną refleksją fetyszyzacja i absolutyzacja państwowości w najwyższym stopniu kształtuje tutejszą perspektywę. Podobnie na Litwie, niewiele trzeba, by wyszły na powierzchnię i zdominowały debatę publiczną lęki o utratę terytorium. Nie zmienia to faktu, że ani Litwy, ani Polski nie było choćby w epoce kamienia czy brązu i z dużym prawdopodobieństwem założyć można, że w pewnym horyzoncie czasowym mówić się o nich będzie w czasie przeszłym dokonanym – o ile wtedy ktokolwiek jeszcze będzie w stanie mówić.

Mówiąc o przyszłości, bardzo niewielu odnosi się do zmian w naszej strukturze społecznej, a tym bardziej w sferze aksjologicznej. Przyspieszenie związane z rozwojem technologicznym powoduje, że przyszłość rozumiana jest w kategoriach kontyngencji, jako czekający na nas prezent. „Rozpakowanie” go staje się kwestią techniczną nabycia odpowiedniej wiedzy i instrumentów do gromadzenia i przetwarzania informacji. Otwiera to szereg pytań o rolę przyszłości w epoce skracającego się wciąż horyzontu czasowego naszego planowania i działania.

Dla dobrego prognozowania niezbędne jest jednak wnikliwe rozumienie charakteru rewolucji informacyjnej i procesów łączących z tym zjawiskiem ludzi. Twórcy technik prognostycznych rzadko dążyli do uzyskania obiektywnych reprezentacji prawdopodobnej przyszłości, próbowali raczej wynaleźć narzędzia, które wpłynęłyby na ludzkie działanie. Techniki te służyły więc podejmowaniu decyzji lub były „wyzwalaczami wyobraźni”, zaprojektowanymi w celu popychania istot ludzkich do działania w taki a nie inny sposób. Zmiana percepcji czasu wynikająca z wciąż przyspieszającego kapitalizmu skłania do postawienia pytań, czy można odnowić rozumienie przyszłości i pod jakimi warunkami da się spekulować o nowych możliwościach.

Korzystając z narzędzi futurologii, wojskowych symulacji i poszukiwania utopii, w dziewiątym numerze „Obiegu” zastanawiamy się nad formami i potencjałem nowopowstających, hybrydowych państwowości. Przyglądamy się zjawisku państw fikcyjnych i utopijnych, które są w stanie nie tylko w teorii zakwestionować obecny porządek geopolityczny i koncept państwa narodowego, ale także realnie wpłynąć na rzeczywistość. Wskazujemy też pozornie paradoksalne sytuacje, w których wymyślane w gabinetach polityków quasi-państwa tworzone są pod hasłami narodowymi: destabilizują one jedne państwa narodowe w imię konkurencyjnych nacjonalizmów, de facto ideę narodową wzmacniając. Wystarczy wymienić tu aneksję Krymu i powołanie „republik ludowych” ługańskiej i donieckiej. Zjawiskom tym towarzyszy, aczkolwiek w odpowiednio mniejszej skali, inspirowana przez artystów, aficionados i influencerów oddolna aktywność, polegająca na tworzeniu fikcyjnych państw oraz tajnych stowarzyszeń.

Odcinając się od tęsknoty za „starymi dobrymi czasami” wyobrażonej narodowej wielkości, w numerze tym proponujemy pochylić się nad nowymi narzędziami państwotwórczymi. Hipotetyczne scenariusze tego, co mogłoby nastąpić po zniknięciu Litwy i Polski, skłoniły nas do zaproszenia autorów, którzy w swoich pracach i tekstach nie tylko nawiązują do różnych idei państwowości, ale są aktywnie związani z oboma państwami, a także geografią, kulturą oraz sztuką Europy Środkowej i Wschodniej. W tym numerze futurologia spotka się z realizmem fikcji.

Czytaj dalej >>>


Redakcja pragnie przeprosić prof. Jenny Andersson za niepodanie źródła cytatu w pierwszej wersji lidu w tym artykule.


Our apologies to Prof Jenny Andersson for missing the attribution to her work from the original introduction of this article

Pomysł na Wieści skądinąd powstał w trakcie rezydencji badawczej Trauma & Revival (projektu Bozar z Brukseli) w Fundazione Pistoletto, w Biella (Włochy). Kuratorka: Aria Spinelli.

Specjalne podziękowania za pomoc i wsparcie dla pani Rasy Rimickaitė, attaché kulturalnej Ambasady Republiki Litewskiej w Polsce oraz dla dr Eglė Rindzevičiūtė za cenne uwagi merytoryczne.


* Zdjęcie w tle: "Wieści skądinąd", Witalij Strigunkow, 2018. Dzięki uprzejmości artysty.

[1] Można tu wspomnieć wileński Instytut Matematyki (założony w 1956) oraz estoński Instytut Futurologii na uniwersytecie tallińskim, wciąż prowadzony przez Erika Terka.