Prompt 1:

Tylko dzięki zautomatyzowaniu wszystkich boysbandów w pełni zatriumfuje globalny ruch na rzecz w pełni zautomatyzowanego luksusowego komunizmu (ZLK). Fani najpopularniejszego boysbandu One Direction „shipują” (wciągają w spekulatywne relacje seksualne) Harry’ego Stylesa i Louisa Tomlinsona, dwóch członków zespołu, wskutek czego powstaje Larry Stylinson, a więc ich drugorzędne – często świńskie i swojskie – opowieści i światy obrazów, przeobrażając kanon i ocalały materiał źródłowy dla własnej przyjemności. Równolegle teoretyk kultury Mark Fisher, pionier takich koncepcji „shippingu” jak teoria-fikcja, twierdzi, że zestawianie idei «komunizmu» i «luksusu» nie ma większego sensu, i to właśnie z braku sensu wyłania się nowa idea... tworzymy swoistą libidinalną energię”. W pełni zautomatyzowany luksusowy komunizm i Larry Stylinson także są poddani shippingowi, wskutek czego powstaje W Pełni Zautomatyzowany Larry Stylinson, fanfikcja zafiksowana nie na „przyjemności posiadania ekskluzywnych dóbr, lecz na rozkoszowaniu się życiem: zmysłowej radości wynikającej z tego, że możemy mniej pracować, mieć czas, aby być bezproduktywnym, oraz korzystać z otwierających się możliwości bardziej intensywnego życia towarzyskiego, erotyzmu i przygód”. Fanfikcja jest tutaj zaprezentowana nie jako eskapistyczna rozrywka dla „stalkerów”, „szajbusów” i „świrów”, ale ekspresyjna spekulatywna praktyka, mogąca ścierać się z realnym światem, zwłaszcza z realiami społeczności (wspólnot fanów) powstających wokół takich dzieł (fanfikcja) i koncepcji teoretycznych (WPZLK). Część pierwsza to opowieść krytyczna, ukazująca taki rozdźwięk, druga to moja własna, zainspirowana Bataille’em, queerowa definicja W Pełni Zautomatyzowanego Larry’ego Stylinsona.

Tagi:

#OneDirection #LarryStylinson #fullyautomatedcommunism #domestic #Art #AU #HuntComfort #MeatJoy #Hannibal #Crossover #OpenSourceBoyBand

Owen G. Parry, "Larry!Hieroglyfics", 2016. Sztych na pleksiglasie (detal).

Louis Tomlinson i Harry Styles (znani wśród fanów jako Larry Stylinson), członkowie najbardziej dochodowego boysbandu One Direction, nie mogą dłużej ukrywać miłości do siebie, postanawiają więc odejść z zespołu i żyć pełnią życia: dzielić się swoim bogactwem z fanami i używać go do krzewienia na świecie radości, a co ważniejsze, żyć prawdziwą miłością, jawnie i z dumą, otwarcie, szczerze, bez ironii i wstydu.

Dożywotnio związani dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni w tygodniu kontraktem, który nie przewiduje rozdziału między czasem pracy a wypoczynku, dochodzą do wniosku, że jedynym sposobem, by uwolnić się od tego późnokapitalistycznego wyroku i narzuconego sobie nadzoru jest zastąpienie siebie kimś innym bez wiedzy managementu. Po potajemnych spotkaniach z Crypton Future Media, firmą, która stworzyła oprogramowanie vocaloida dla mającej rzesze fanów wirtualnej idolki Hatsune Miku (na scenie mangowa projekcja szesnastoletniej piosenkarki), i producentami „syntetyków” (zrobotyzowana agencja, która tworzy idealne sobowtóry ludzi), muzycy zostają w końcu zastąpieni dwoma syntetycznymi celebrytami, a zespół (teraz częściowo zautomatyzowany plus pozostali prawdziwi członkowie: Zayn, Liam i Niall) dalej jeździ z koncertami po świecie ku zachwycie rozanielonej publiczności.

Bezwzględny management nie dostrzegł przejścia na tryb częściowo automatyczny, a zespół kosi kolejne miliardy dolarów, lecz pewna podgrupa fanów One Direction zwana Larry Shippers, która poświęciła mnóstwo czasu, aby wspierać potajemny związek ich ukochanych idoli Louisa i Harry’ego – #LarryisReal – zauważa, że coś jest nie tak, bo syntetyczny Larry pomija pewien subtelny homoerotyczny podtekst z rodzaju tych, jakie wykorzystują takie boysbandy, jak One Direction i ruchy polityczne, jak luksusowy komunizm. Okazuje się, że choć programiści opracowali kody, żeby zautomatyzowani członkowie zespołu dyskretnie symulowali flirty, to w istocie zachowują się oni zbyt demonstracyjnie, ostre pieszczoty sztucznych celebrytów przeobrażają się na scenie w seks między syntetykiem a syntetykiem. Muzycy uznają, że pora publicznie wyznać miłość i zrobić coming out wobec fanów, managementu i pozostałych członków zespołu, a także przedstawić światu zautomatyzowanych dublerów. Ale na tym etapie nikt już nie wie, którzy Larry Stylinson są „prawdziwi”...

Na konferencji prasowej transmitowanej na żywo przez Twittera muzycy powtarzają z uporem, że wyręczając się zautomatyzowanymi sobowtórami będą mieli więcej czasu na to, co lubią robić, to znaczy uprawiać seks, pisać fanfikcję, odkurzać swój dom i zwalczać ubóstwo na świecie; ponadto, automatyzując swoje celebryckie „ja”, mogą zwolnić management i podzielić równo swoje bogactwo między siebie a fanów. Larry Stylinson ogłaszają, że rewolucja rozpocznie się tylko wtedy, gdy pełna automatyzacja obejmie tych, którzy są w najbardziej oczywisty sposób uciskani przez reżim anachronicznego kapitalizmu. Twierdzą z uporem, że to najgłośniejsze boysbandy powinny być zautomatyzowane, nie zaś mało widoczna podrzędna kadra pracownicza.

Dalej Larry Stylinson, pionierzy w pełni zautomatyzowanego luksusowego komunizmu, wzywają wszystkie boysbandy świata, żeby wsparły ich w wysiłkach na rzecz bardziej sprawiedliwego świata, który nie będzie już się opierać na luksusie posiadania dóbr materialnych (bajeranckich samochodów, apartamentów w Rzymie, Nowym Jorku i Monako), lecz raczej na rozkoszowaniu się życiem. Niedługo potem pozostali członkowie zespołu – Liam, Zane i Niall – idą za ich przykładem i zastępują siebie syntetycznymi sobowtórami. Wkrótce wszystkie inne boysbandy i idole na całym świecie, od K-pop po J-pop, dołączają do tego ruchu, zmieniającego współczesny świat.

Nowi zautomatyzowani idole cieszą się coraz większym wzięciem, bo fani na całym świecie popadają w obsesję na punkcie możliwości kierowania ich poczynaniami poprzez aplikacje w telefonach komórkowych. Jak można się było spodziewać, większość fanów chce, żeby muzycy kopulowali, więc kopulują, i to wszędzie. Nowe otwarte oprogramowanie do kontrolowania tego, co robią syntetyczne boysbandy, w głęboki sposób przeobraża całą branżę muzyki pop, bo olbrzymie sceny, takie jak Wembley Arena i Carnegie Hall, stają się miejscami improwizowanego „celebrowania (automatycznej) cielesności jako tworzywa”. Nie ma już drętwej mechanicznej choreografii, typowej dla czysto ludzkich koncertów pop. Te „syntetyczne happeningi” wykonywane przez syntetycznych celebrytów na ogromnych scenach nawiązują do scen erotycznych z życia nowojorskiej awangardy lat sześćdziesiątych, tyle że tu mamy ogrzewanie podłogowe i mniejszą elitarność. Syntetycy z boysbandów hulają na całego, pieszczą się wśród organicznych ryb, kurczaków, kiełbasek, świeżej farby i przeźroczystego plastiku, a fani kierują nimi i reagują żywo okrzykami i histerycznym zachwytem na widok orgiastycznych shows. Nowy boysband, z powodzeniem rozdzielający majątek wśród swoich fanów, nieuchronnie napotyka problemy, gdy jeden z entuzjastów łamie kod i robi „kant” w formie krzyżówki One Direction z Hannibalem Lecterem. Zanim Larry zdąży powiedzieć „Rany, cześć!”, nową rzeczywistością staje się pożeranie syntetycznego ciała na scenie, a to powoduje wybuch pandemii popowego kanibalizmu, która opanowuje sceny na całym świecie. Okazuje się, że zwiększone (nieograniczone!) możliwości decydowania przez fanów o tym, co robią muzycy, prowadzą do wysypu narracji o masowej przemocy i ludobójstwie, co tylko zwiększa zyski boysbandu.

Ale kanibalizm to nie jedyny problem. Mając cały wolny czas na „rozkoszowanie się życiem”, chłopcy (teraz fani własnych sobowtórów na podobieństwo opowieści o Narcyzie) nieuchronnie zmuszeni są działać na rzecz syntetycznych celebrytów poprzez lajkowanie, tweetowanie i komentowanie wszystkiego, co robią tamci, aby w ten sposób wspierać zespół i w zamian czerpać korzyści w postaci pieniędzy zarabianych przez One Direction. To nieuchronnie zajęcie na pełny etat, ponieważ prawdziwi członkowie zespołu zmienili się w „fanów”, a ich odzyskana „... zmysłowa radość płynąca z ograniczenia obowiązków” pryska, bo stali się „pełnoetatowymi fanami”, fetyszystami z urządzeniami mobilnymi, uczestnikami forów społecznościowych, niewolnikami samojebek i uaktualnień. W zasadzie fani są teraz zbiorowym managementem, który lubi w nieskończoność przesuwać granicę dozwolonego wykorzystywania erotyki, a obietnica rozkoszowania się życiem zamienia się w kanibalizm, zindywidualizowane niepokoje dotyczące zachowań konsumenckich (polubienia), wyskakujące okienka z reklamami aplikacji dla randek gejowskich, lubrykanty i bieliznę spod znaku sado-maso. To zalew towarów, a nie niescentralizowany seksowny projekt społeczny, jak to sobie wyobrażali. Gdy management staje się zbędny, kontrolę przejmują eksperci branży technicznej - twórcy syntetyków. Jedynym sposobem wyplątania się jest zlecenie fan-botom przez Larrych „zalajkowania” również zautomatyzowanych boysbandów, co uniezależni ich i ludzkość od wymogu „lajkowania”, dzięki czemu staną się wolni i będą mogli kochać prawdziwie...

Gdy pojawiają się fanboty, boysbandy i ich fani stają się w pełni zautomatyzowani, występują dla siebie nawzajem bez żadnej potrzeby relacji międzyludzkich – które, jak się przekonaliśmy, prawie zawsze prowadzą do ludobójstwa. Odtąd świat rozpada się na dwa oddzielne paradygmaty: jeden w pełni zsyntetyzowany i hiperkapitalistyczny (nazwijmy go „teatrem”), drugi zaangażowany na rzecz luksusowego komunizmu (nazwijmy go W Pełni Zautomatyzowanym Larrym Stylinsonem).

*

Przeskok o dziesięć lat w przyszłość W Pełni Zautomatyzowanego Larry’ego Stylinsona. Sprawy nie wyglądają idealnie, ale przecież mogłoby być o wiele gorzej. Nie ułożyło się tak, jak się spodziewała większość ludzi. Palące kwestie to nie przybycie kosmitów ani całkowita hegemonia maszyn i bezużyteczność ludzi – największy lęk człowieka, na co wskazała Rosi Braidotti. Snu z powiek nie spędza również los imperialistycznych czy heteronormatywnych tropów, którym taki ruch mógłby zagrozić, co przepowiadają uczestnicy „internetowych wojen kulturowych” i ironicznej tumblrfikacji polityki zarówno z perspektywy liberalnej, jak i faszystowskiej, nie wyłączając ani cynicznych projektów alternatywnej prawicy, ani lewicowych projektów queerowych w rodzaju w pełni zautomatyzowanego luksusowego gejowskiego kosmicznego komunizmu – ujęcie poprzedniego nurtu przez kulturę memów. Nowy problem to nie kryzys ludzkości, lecz raczej kryzys szczerości. Jedyny ruch opozycyjny wobec fikcji (fake news, spiski, teorie, paranoja), która rozgrywa się w rzeczywistości przez nas zamieszkanej, to fikcja romansowa: „Musimy wymyślić fikcję (romansową) o przyszłości, żeby potem nadać jej realność”.

Prompt 2:

Każdy nadal jest artystą, czas nie został spieniężony, nie ma początku ani końca. Chłopcy pieprzą się w łóżku, jedzą pizzę i rozmawiają o swoich ulubionych przedstawieniach.

Tagi:

#LarryStylinson #FullyAutomatedLuxuryGaySpaceCommunism #Sincerity #art #Romance #HarryTop #LouisBottom #Anal #Breeding #NonCon #PWP

Owen G. Parry, "Larry!Score", 2016. Wydruk cyfrowy.

Był ranek nazajutrz po otwarciu Galerii, ale to otwarcie nie było jedynym angażującym uwagę Harry’ego w tym tygodniu. Gdy Louis się ocknął, ogarnął go wilczy apetyt, bo poczuł ciepły nabrzmiały członek Harry’ego w zgięciu pod swoim gładkim krągłym tyłkiem. Harry wciąż spał, a Louis o tym wiedział, bo czuł ciężar jego ciała, zagnieżdżonego w materacu, dociśniętego do jego włochatego uda. Louis zrobił to, co lubił najbardziej, naparł tyłkiem na Harry’ego, kreśląc powoli ruchy w formie ósemki, budząc jego krocze, no i wtedy poczuł swoje otwarcie – wilgotne – gotowy przyjąć megaporcję nasienia. Harry obudził się ze sklejonymi oczami, „Cześć, przystojniaczku”, powiedział, przesuwając rękę za plecy, żeby wygładzić fałdę, wypiętrzoną od przekręcania się na boki przez całą noc. „Dzień dobry, mój książę”, odparł Louis, uśmiechając się i jednocześnie napierając mocniej na kutasa, aż Harry się roześmiał i rzekł: „Czy ja naprawdę wygłosiłem to okropne przemówienie wczoraj na wernisażu, czy mi się śniło?”. „Jakie przemówienie? – spytał Louis. – To, w którym powiedziałeś wszystkim, że zamierzasz zrezygnować z tworzenia «sztuki», bo gdy sztuka jest «sztuką», nie ma żadnego znaczenia dla «realnego» świata? Czy to, w którym powiedziałeś, że chciałbyś, by Marina Abramović przeniosła się do Hollywood i dołączyła do kasowego mainstreamu z Bruce’em Willisem i Robertem de Niro, zamiast być nieprzekonującą okładkową dzieweczką ze świata sztuki wypachnioną Givenchy?”. Louis poczuł, że Harry zwija się w kłębek ze wstydu na taką myśl. „Cha, cha, bardzo śmieszne”. Harry skrzywił się boleśnie. „Ale poważnie, skarbie, jak ty się z tym czujesz?”. Harry nie odpowiedział, tylko objął Louisa dużym żylastym ramieniem i wcisnął się w niego i w łóżko. Leżeli tak przez chwilę z zamkniętymi oczami. A potem Harry wysunął rękę i pomacał Louisa po kutasie i owłosionych jajach. Kutas był twardy, więc znów naparł tyłkiem. Odwrócił twarz, usta się spotkały, lekko wionąc porannym oddechem. Harry bez ceregieli wepchnął język między zęby, przyciągając Louisa do siebie. Louis wydał odgłos, jakby odgrywał bycie uwodzonym, taka irytująca myśl przebiegła Harry’emu przez głowę, ale postanowił ją przegonić. Harry położył się na Louisie, włochaty brzuch na gładkim brzuchu, całowanie trwało, Harry sięgnął ręką, a Louis podniósł nogi, żeby Harry rozsunął mu pośladki i wcisnął palec. Dziurka Louisa była teraz bardzo wilgotna; gdy chodziło o seks i politykę, był sto procent aktywnie pasywny, musiał się więc trochę hamować, żeby nie zrazić Harry’ego, który lubił mieć kontrolę. „Chcę bez gumki”, powiedział Louis, gdy zaczęli się nawzajem brandzlować. Louis skrzywił się, gdy Harry wsunął mu drugi palec, rozciągając dziurkę i brandzlując mu kutasa szybkimi rytmicznymi ruchami... Harry przygwoździł Louisa do łóżka, z rękami nad jego głową, i wyciągnął szyję, żeby obwąchać mu owłosione pachy. Piżmowa hormonalna woń z minionej nocy zmieszana ze śliną – ta mieszanka doprowadzała Harry’ego do obłędu. Gdy Harry liże szczelinę między udem a moszną, Louis wije się i wydaje z siebie przeciągłe jęknięcie z rozkoszy... „absolutnie bezproduktywny wydatek”...

Przytoczone teksty i dzieła:

Georges Bataille, Visions of Excess: Selected Writings, 1927-1939, przeł. Allan Stoelk, Carl R. Lovitt, Donald M. Leslie Jr., [w:] Theory and History of Literature, t. 14, 1985.

Rosi Braidotti, Po człowieku, tłum. Joanna Bednarek, Agnieszka Kowalczyk, PWN, Warszawa 2014.

Mark Fisher, Judy Thorne, „Luxury Communism”, [w:] Futures and Fictions, Londyn 2017.

Henry Jenkins, Textual Poachers, Television Fans & Participatory Culture, Nowy Jork 1992.

Angela Nagle, Kill All Normies: Online Culture Wars from 4chan and Tumblr to Trump and the Alt-right, John Hunt Publishing, Alresford 2017.

Yoko Ono, John Lennon, Bed-ins-for-peace, 1969.

Carolee Schneemann, Meat Joy, Nowy Jork 1964.

Fanfikcja:

shipping – angażowanie postaci, realnych lub fikcyjnych, w relacje o charakterze seksualnym.

non-con – seks niedobrowolny, gwałt i opowieści pełne przemocy.

top/bottom – aktywny/pasywny partner w homoseksualnym stosunku płciowym.

hurt/comfort – gdy jedna postać troszczy się o drugą, cierpiącą lub nieuleczalnie chorą.

PWP – Porn without Plot albo Plot, what Plot?, czyli niewielka lub żadna fabuła, za to mnóstwo seksu, brak formalnego początku i zakończenia.

crossover – przeplatanka, krzyżówka, sytuacja, w której postacie przeskakują z jednej opowieści albo świata do drugiej/drugiego.

Tłumaczenie z języka angielskiego: Robert Sudół.

BIO

Owen G. Parry jest londyńskim artystą i pisarzem, zajmującym się szerokim spektrum form performatywnych. Podejmuje takie tematy jak trash, homoseksualność, biopolityka, kultury fanowskie, faszyzm i postać Yoko Ono. W 2015 roku zainicjował projekt Fan Riot, poświęcony związkom sztuki i kultur fanowskich. W jego ramach organizuje spotkania fanklubów, wydaje książki, tworzy projekty artystyczne i organizuje performanse takie jak Larry! Monument (2016), podczas którego powstał fikcyjny pomnik fanów Larry’ego Stylinsona, a także Larry Stylinson Performance AU (2016) z udziałem sobowtórów Larry’ego Stylinsona. Swoje projekty i publikacje prezentował na całym świecie.